Zapach początków
Pamiętam jak zaczynałem: siarka z allegro, saletra z mięsnego i węgiel drzewny z biedry. Wszystko mieliłem w starym ręcznym młynku do kawy (taki na korbke), a składniki sypane na czuja, aż proch bedzie wystarcząco szybki. Kombinowałem jak zrobić lont, bo na visco nie było mnie stać, a żadna petarda nie działała jaj chciałem. Potem kupiłem VISCO, dokładną wagę i nasypalem kulek z ołowiu odlanych nieudolnie do puszki po farbie.
<<< Forum <<< Offtop
Ynlow 2017-09-15 23:23:46 Stopniowo zacząłem robić ilości prochu "na raz" i przestawałem zalewać go wodą. Wychodziły mi tam jakieś petardki, ale ja wolałem miotać rzeczy za pomocą PCz. Potem przyszedł czas na nadmanganian i aluminium, czarnym przestałem nawet miotać bo FB jest lepszy. Wszystko robiłem w masce i rękawiczkach. A dziś połączyłem prawie dorosłego chemika z tamtym chcącym zrobić wszystko sam dzieckiem: założyłem białą starą koszulę (taka przydluga, zastępuje mi fartuch), poddałem cukry z drewna reakcji pirolizy czyli zrobiłem węgiel, wszystko zmieliłem na pył i połączyłem w dokładnych do 1g proporcjach. Potem dałem trochę wody i zrobiłem granulat przez sitko. Jeszcze nigdy się tak nie bawiłem. Powiem Wam coś jeszcze: nie ma nic przyjemniejszego od zapachu suszącego się prochu.
Zachęcam do podzielenia się swoimi doświadczeniam |
debros 2018-03-15 13:54:26 Mnie zapach p.cz. kojarzy się z drożdżami winnymi, bo do przegryzania używam przedgonów z destylacji bimbru ;-) "Bukiet" jest na tyle intensywny, że swojego czasu nieświadoma niczego małżowina wygoniła mnie ze śmieciami bo myślała, że coś w śmietniku fermentuje... Oczywiście niczego to nie zmieniło, bo wiadoma mieszanka suszyła się dyskretnie zakamuflowana. Od tego czasu staram się być jeszcze bardziej dyskretny :-D |
<<< Forum <<< Offtop